
Dzisiaj Mikołajki i co prawda byliśmy bardzo grzeczni i mikołaj nas odwiedził w tym roku, to jednak ranek był pochmurny, zrobiło się cieplej a co za tym idzie śnieg zamienił się w pluchę no i "mały" kot choruje. A na smutni i smuteczki najlepsze są szalenie czekoladowe i nieziemsko szybkie muffinki. Ponieważ kot Wafel (ten starszy) został wydelegowany na wieś z powodu choroby małego kota, a żółw stwierdził, że po za terrarium o tej porze roku jest mu za zimną i nie będzie wychodził, mały kot się strasznie nudzi. Nie nudzi się jak śpi albo ma temperaturę, za to wtedy ja się nie nudzę, bo siedzę nad nim i na niego dmucha i chucham, jestem prawie pewna, że jestem jak przewrażliwiona wariatka... ale trudno.
Więc na ta nasza chandrę zrobiłam mega czekoladowe muffinki a mały mi pomagał (jeśli wchodzenie w mąkę, czy wypijanie mleka można nazwać pomocą;)
Czekoladowe muffiny
Skłądniki:
- 2 szklanki mąki pszennej
- 30 g cukru brązowego lub trzcinowego
- 120 g masła
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka cukru waniliowego, a jeszcze lepiej cukru z wanilią
- 2 łyżki kakao
- 1 szklanka mleka
- 1/4 łyżeczki aromatu waniliowego
- 1 jajko
- tabliczka czekolady
- 3 garście rodzynek
W dużej misce mieszamy razem wszystkie suche produkty.
W wielu przepisach radzą mieszać produkty mokre w osobnej misce a następnie łączyć obie mieszanki, ja jednak po prostu po kolei dodaje je do mieszanki suchych składników. Najpierw dodajemy masło i dobrze mieszamy, żeby wszystko się ładnie połączyło, polecam do tego nie łyżki tylko takie szpatułki do ciast. Potem wlewamy mleko, mieszamy dokładnie, wbijamy jajko, mieszamy dokładnie.
ciasto nie powinno być płynne, ale nie powinno też być bardzo ścisłe, najlepiej jeśli powoli będzie ześlizgiwało się z łyżki.
Na koniec dodaję aromat waniliowy, rodzynki i najważniejszy składnik - czekoladę.
Czekoladę można posiekać nożem na kawałki, ale jeśli mamy naprawdę zły dzień proponuję położyć na blacie grubą deskę do krojenia i przywalić w nią kilka razy czekoladą, ale tak porządnie niech ma za swoje.
Formę do muffinów wykładamy papilotkami i napełniamy je ciastem. Bardzo fajnie i łatwo nakłada się ciasto za pomocą łyżki do lodów, szczególnie polecam ten sposób.
Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 20 minut. Po tym czasie warto przeprowadzić test wykałaczki - bijamy wykałaczkę w jednego muffina i wyjmujemy, jeśli wykałaczka jest sucha nasze babeczki są gotowe.

nie ma to jak pyszne muffiny) zawsze sa pomocne:)
OdpowiedzUsuńTakie czekoladowe przedpołudnie bardzo lubię!
OdpowiedzUsuńu mnie też wczoraj czekoladowo pachniało.. zapach dobry na każdy smutek!
OdpowiedzUsuńjaki wspaniały kociak.
OdpowiedzUsuńciekawi mnie tylko, co chciał przekazac przez swój wyraz pyszczka xd
mmm... niesamowite te muffinki. takie napakowane czekoladą ;]