piątek, 19 listopada 2010

Yaki? Taki! ;]

Wprost nie wierzę, że jeszcze nie opublikowałem tego przepisu. Jest bardzo prosty a na dodatek japoński :]. Jest to niezwykle sycące danie obiadowe zaliczane do jesiennych potraw w kuchni japońskiej, dlatego to idealny moment na umieszczenie go na blogu, oraz w naszych brzuchach. Wszystko zaczęło się gdy niespodziewanie natknęliśmy się w Piotrze i Pawle na "świeże" shiitake - tj. twardziaka japońskiego. Od razu uspokajam wewnętrznego księgowego, że grzyby doskonale uprawia się w naszej części świata i nie są one zbyt drogie. To samo dotyczy makaronu udon - zdrowego, Główne skrzypce w tej potrawie gra jednak wieprzowina. Japońska kuchnia jest orientalna i posługuje się wieloma przyprawami o które trudno w sklepie za rogiem, ale nic strasznego - ze wszystkim można sobie poradzić... Szczerze powiedziawszy, gdybym miał kogoś zapoznawać od zera z kuchnią Nipponu zacząłbym od tej potrawy.

Yaki Udon - makaron udon z wieprzowiną


2 os.

Składniki:
  • połowa opakowania ugotowanego makaronu udon
  • ok. 350 g wieprzowiny, w zależności od tego jak bardzo głodni jesteśmy ;]
  • 1 liść kapusty - może być biała, może być pekińska
  • garść pora pokrojonego w plasterki
  • 2 marchewki posiekane na plasterki i grubości ok. 2-4mm
  • kilka grzybów shiitake
  • opcjonalnie 3 plasterki pasztetu rybnego kamaboko
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • 1 saszetka miso
  • trochę nori i krążki dymki do dekoracji

Mięso kroimy mniej, więcej na kwadraty o boku 2 cm i smażymy na oleju. Po obsmażeniu wieprzowiny dodajemy pora, marchewki, kapustę grzyby i ewentualnie kamaboko. Pasztet służy tu zagęszczeniu atmosfery i wzbogaceniu smaku o aspekt suszonej ryby. Po poszperaniu na wiki dowiemy się, że w miso jest sporo suszonej ryby i tak właściwie możemy sobie podarować pasztet dodając więcej miso. W ziązku z tym w oryginale dusimy wszystko solidnie i dodajemy makaron - podgrzewamy i podajemy w miseczkach.
W mojej wariacji, tj. wersji bez pasztetu ;] robimy zaprawę z całej saszetki miso, sosu sojowego i mirim, które również można śmiało zastąpić mocnym winem śliwkowym dostępnym w naszych sklepach. Tym samym zyskujemy koncentrat zupy, w który wrzucamy makaron. Po chwili, gdy większość zostanie wchłonięta przez makaron - wrzucamy wszystko do garnka z mięsem, podgrzewamy i mieszamy.

Odwagi i smacznego :]


środa, 17 listopada 2010

Nie o kuchni

W końcu namówiłam Szymona, żeby napisał coś o nas na bloga więc teraz się chwalę, że strona o nas jest już w pełni aktywna. Wstawiłam też nasze zdjęcie, na którym ja wyglądam pięknie a Szymon tylko głupkowato ;p zrobione przez naszego przyjaciela. Jestem bardzo szczęśliwa, że po woli na blogu pojawiają się nowe rzeczy. Obiecuje też że kopnę Szymona w tyłek i pogonię do pisania, bo w końcu to on u nas jest szefem kuchni :)

poniedziałek, 8 listopada 2010

Kukurydziane placuszki


Dzisiaj zrobiłam sobie lekkie i przepyszne śniadanie. Chociaż to placki i trzeba przygotować ciasto robi się to niezwykle szybko . Przepis zainspirowany z książki "Gotuj i chudnij" związanej z programem telewizyjnym. Bardzo lubię przepisy z tego programu, bo to pełnowartościowe w smaku "wielkie żarcie" ale z głową, bez zbędnych kalorycznych dodatków.

Placki dla 2 osób, według przepisu to 394 kcal:
  • 1 jajko
  • 150 g jogurtu 0%
  • 1 łyżka stołowa mąki kukurydzianej (ja dodałam szczyptę skrobi dla zawiązania ciasta i trochę więcej mąki pszennej)
  • 60 g maki pszennej
  • sól i świeżo zmielony pieprz
  • 200 g kukurydzy z puszki
  • drobno posiekana dymka
Mieszamy w misce jajko, jogurt, obie mąki, sól i pieprz na gładka masę. Dodajemy kukurydzę i dymkę. Smarzymy placki na rozgrzanej patelni teflonowej, najlepeij nie wykorzystując w ogóle oliwy (jeśli mamy dobrą patelnię) lub dodając tylko parę kropel żeby placki nie przywarły. Obsmażamy z obu stron aż się zarumienią.
Placuszki jemy z dodatkami, właściwie wszystkim na co mamy ochotę, z szynką czy serem na śniadanie lub guacamole na lunch. Musimy tylko pamiętać, ze każde dodatki to dodatkowe kalorie.

czwartek, 4 listopada 2010

Paluszki


Niestety nie daliśmy rady wpisać wszystkich przepisów w planowanym tygodniu Halloween, jednak postanowiliśmy z opóźnieniem umieścić wszystkie przepisy których użyliśmy wtedy. Na pewno przydadzą się na nowy rok i następną imprezę.

Dość żmudne do przygotowania za to jaki efekt na stole. W końcu mało kto jada ludzkie palce w Halloween. Polecamy koniecznie przygotować z sosem, są jeszcze pyszniejsze. My je wyjadaliśmy z pesto ze słoiczka, pyszne.

Przepis na około 24 sztuki
  • czerwony barwnik (opcjonalnie, do pomalowanych paznokci; my dodaliśmy tylko troszkę i nasze miały lekki zaróżowiony kolor)
  • obrane migdały (na paznokcie, czyli nie posiekane)
  • 1 szklanka ciepłej wody + 1 łyżka
  • 0,5 łyżki cukru
  • 1 opakowanie suchych drożdży
  • olej roślinny
  • 3 szklanki mąki
  • 0,5 łyżki gruboziarnistej soli
  • 1 łyżka sody oczyszczonej
  • 1 jajko
  • sól morska
  1. Niewielką ilość barwnika spożywczego wylewamy do miseczki i maczamy w nim migdały, zaokrągloną stroną. Odstawiamy do wyschnięcia.
  2. Do szklanki ciepłej wody wsypujemy cukier i mieszamy do rozpuszczenia. Wsypać drożdże i odstawić aż zaczną pracować (pojawi się dużo piany, drożdże zaczną rosnąć, potrzeba na to około 5 minut, jeśli po 10 nic się nie dzieje zaczynamy jeszcze raz). Gotowe drożdże mieszamy z 1 szklanką mąki (najłatwiej w mikserze). Mieszając dodajemy do mąki grubą sól aż się dobrze wymiesza następnie kolejną szklankę mąki i dokładnie mieszamy aż wszystko się połączy. Mieszamy ciasto 1-2 minuty, po tym czasie powoli dodajemy resztę mąki równocześnie mieszając. Dodajemy tyle mąki aż ciasto przestanie być mokre. Przekładamy ciasto na czysty blat oproszony mąką i ugniatamy, tak z 1minutę, aż ciasto będzie gładkie, bez przesady bo ciasto można tez zamęczyć czyli z wyczuciem.
  3. Przekładamy ciasto do dużej miski, której ścianki wcześniej musimy wysmarować olejem. Przykrywamy ciasto i odstawiamy w ciepłe miejsce na godzinę aż ładnie urośnie i podwoi swoją objętość.
  4. Rozgrzewamy piekarnik do 200 stopniC. W miedzy czasie w sporym garnku gotujemy około 1 - 1,5 litra wody i dodajemy do niej sodę oczyszczoną. Przygotowujemy blachy do pieczenie przykrywając je papierem (lub jeśli ktoś woli smarując, spryskując tłuszczem do pieczenia). Dzielimy nasze wyrośnięte ciasto na ćwiartki. Jedną odkładamy na blat roboczy oproszony mąką, resztę przykrywamy i odkładamy na później. Dzielimy ćwiartkę na około 12 niedużych kawałków. Rolujemy nasze kawałki na blacie, otwartą dłonią. Wałeczek zgniatamy lekko między palcami w dwóch, tak żeby przypominało kostki. kiedy ukształtujemy wszystkie kawałki z naszej ćwiartki wrzucamy je na 1 minutę do gotującej się wody (ciasto puchnie we wrzątku). Za pomocą łyżki cedzakowej przekładamy paluszki z wody na blachy do pieczenia. Robimy tak ze wszystkimi ćwiartkami.
  5. Ubijamy jajko z 1 łyżką wody i powstałą mieszaniną smarujemy pędzelkiem wszystkie nasze paluszki ułożone na blasze. ostrym nożem nacinamy trzy linie, tam gdzie paluszki cię zginają. Posypujemy paluchy solą morską i umieszczamy na końcach migdały, wypukła stroną do góry, tak żeby przypominały paznokcie. Pieczemy około 15 minut aż ciasto stanie się złote z wierzchu.
Paluszki najlepiej smakują zaraz po upieczenie, mniam.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...